carac

Zabawa...

Poszerzenie pola walki - Michel Houellebecq

Zabawa nożem, ostrym nożem – taka refleksja nasunęła mi się po przeczytaniu tej liczącej zaledwie 168 stron książki. Bo jeśli przyjąć, że tytułowe „pole walki”, to obszar, na którym przyszło nam wieść swą ludzką egzystencję, a sama egzystencja to nic innego jak walka o to, by być i/lub mieć – to jeśli z jakichś względów to pole walki wydaje się nam przyciasne – wolność zdaje się być tym, co upoważnia nas do działania. Narzędziem do poszerzenia wyznaczonego dla nas „obszaru” może być np. nóż do… steków. Sposób myślenia zaproponowany przez Houellebecqa wydaje się jasny i logiczny. Niestety, niebezpieczeństwo takiego myślenia i napięcie, jakie niesie ono ze sobą - sprawiają, że tak błaha czynność, jaką jest kupno np. łóżka, może wywołać depresję i w konsekwencji doprowadzić do samobójstwa.
Optymistom twierdzącym, że to my sami jesteśmy „kowalami własnego losu” Houellebecq podsuwa do rozważań „życie” pewnego informatyka. Ów informatyk, trybik w jakiejś machinie korporacyjnej, wiedzie swój żywot na nienajgorszym poziomie w wymiarze materialnym, lecz z jakichś niejasnych względów – jest samotny. Do tego z powodu braku pomysłu na swoje życie („niedziela żadna, poniedziałek równie bezbarwny”) - żyje z dnia na dzień; zniechęcony, zblazowany, „wybrandzlowany” i apatyczny zaczyna korzystać z pomocy psychiatry. Jego bezpośredni przełożony - również człowiek samotny – zalicza się z kolei do tych nieszczęśników, którzy - wierząc w czystość uczuć - walczą do końca, by ich odrażająca dla płci pięknej powłoka cielesna nie stanowiła przeszkody w nawiązaniu szczerej i radosnej relacji z kobietą. Razem, oddelegowani do jakiejś mieściny, mają przeprowadzić szkolenie w zakresie obsługi wyprodukowanego przez ich firmę oprogramowania. Tak w zarysie wygląda fabuła.

 

 

Czy warto?


Houellebecq jest precyzyjny i operuje swym piórem niczym skalpelem, by odkryć przed czytelnikiem stan ducha współczesnego człowieka, przy czym – co ważne – NIE USPRAWIEDLIWIA swoich bohaterów, lecz stawia diagnozę. Stwierdza (słowami narratora), że liberalizm, w jakim żyjemy, dotyczy nie tylko systemu ekonomicznego, lecz również - poprzez zbliżony mechanizm - oddziałuje na system seksualny, w którym współczesny człowiek żyje. Czym są owe systemy?
„W systemie ekonomicznym (..) każdemu udaje się lepiej lub gorzej znaleźć swoje miejsce”, stąd „niektórzy dochodzą do znacznego majątku, inni są bezrobotni i gniją w nędzy”. Natomiast w systemie seksualnym - „każdemu udaje się lepiej lub gorzej znaleźć swojego partnera łóżkowego”, stąd „niektórzy mają różnorodne i ekscytujące życie erotyczne, inni skazani są na masturbację i samotność” [str. 107]. Sprawa jasna. Tak zdefiniowane systemy umiejscawiają człowieka w „polu walki”, które za sprawą wolności (jak się okazuje pozornej) zostaje poszerzone, więc: „przedsiębiorcy wydzierają sobie młodych wykształconych ludzi; kobiety wydzierają sobie młodych mężczyzn; mężczyźni wydzierają sobie młode kobiety; zamęt i poruszenie są wielkie” [str. 108].
Moim zdaniem Houellebecqa warto czytać, bo jest to pisarz nie bojący się pisać o sprawach oczywistych, które z jakichś powodów są spychane przez nas na dalszy plan (zamiatane pod dywan) i ignorowane jako mało ważne. Okazać się jednak może, iż „stawianie diagnozy” bywa pomocne także w przypadku osoby zdrowej, bowiem - tak naprawdę - nie ma osób zdrowych, są tylko... nieprzebadane.

Teraz czytam

Księgi Jakubowe
Olga Tokarczuk
Wrogowie publiczni
Bernard-Henri Levy
Einstein
Walter Isaacson
Einstein. Jego życie, jego wszechświat
Walter Isaacson